
Albert Camus: Byłem w życiu skrępowany, ale żyłem jednak dość przyjemnie
5 stycznia, 2018
W istocie nikt nie może spokojnie umrzeć, jeśli nie zrobił wszystkiego, co trzeba, aby inni mogli żyć. Albert Camus, autor tych słów, od siedemnastego roku życia przygotowywał się do śmierci. Jej widmo towarzyszyło pisarzowi od 1930 roku. To wtedy dowiedział się, że choruje na gruźlicę, przez którą musiał porzucić grę w drużynie futbolowej.
Bardzo szybko zastąpił treningi wielogodzinną lekturą. Namiętnie czytywał André Gide’a i Jacques’a Copeau. Jeszcze w Algierii powołał do życia Teatr Pracy, pisywał artykuły do komunistycznego pisma. Na dobre mu to niestety nie wyszło. Oskarżony o trockim, musiał zamknąć teatr. Zaczął imać się tylu zajęć, na ile pozwalało mu jego kruche zdrowie. Dużych pieniędzy z tego nigdy nie było. Dopiero wyjazd do Paryża przyniósł mu poprawę sytuacji finansowej i międzynarodową sławę, której uwieńczeniem było otrzymanie w 1957 roku literackiej Nagrody Nobla.

Albert Camus i jego wydawca, Michel Gallimard.
4. stycznia przypada rocznica śmierci Alberta Camus. Nie umarł w szpitalu na gruźlicę, nie zapluł się krwią. Zginął na miejscu w wypadku samochodowym. Wracał do Paryża z Lourmarin wraz ze swoim przyjacielem i wydawcą oraz z jego żoną i córką. Niesamowite, jak przekorne potrafi być życie – człowiek przygotowuje się na śmierć, spogląda co chwila za siebie, patrząc, czy ta nie czai się za rogiem. Dla Camusa śmierć przybrała postać zakrwawionej chusteczki, duszącego kaszlu. Nie spodziewał się, że może przybrać kształt pędzącego na drzewo auta.

Albert Camus w oknie mieszkania przy rue Madame (1952).
Swojego wpisu nie chciałabym jednak poświęcać życiorysowi autora „Dżumy” tylko kilku wspomnieniom o nim. Na pierwszy rzut leci wspomnienie Emila Ciorana. W dniu śmierci Alberta Camusa zanotował:
Albert Camus ginie w wypadku samochodowym. Umiera w chwili, gdy wszyscy, może i on sam, wiedzieli, że nie ma już nic więcej do powiedzenia i że żyjąc nadal, może już tylko widzieć kurczenie się swej nieproporcjonalnie wielkiej, nieuprawnionej, a nawet śmiesznej sławy. Ogromny smutek na wieść o jego śmierci wczoraj wieczorem, o 23:00, na Montparnasse. Był to znakomity pisarz drugorzędny, wielki jednak. bo całkowicie wolny od wulgarności mimo wszystkich zaszczytów, jakie na niego spadły.
Panowie nie przepadali za sobą. Camus po lekturze „Zarysu rozkładu” zarzucił Cioranowi płytkość i trywialność. Rumuński filozof długo nie czekał z ripostą: To człowiek niesłychanie kostyczny, prowincjonalnie wykształcony, znał tylko literaturę francuską. Cioran nawet w dniu śmierci Camusa nie może odpuścić sobie złośliwego komentarza (cały on!), by po chwili wyznać winy i wyrazić skruchę:
Rozmawiałem z Camusem tylko raz, chyba w 1950 roku; wielokrotnie mówiłem o nim źle, a teraz czuję się przygnieciony strasznymi a nieuzasadnionymi wyrzutami sumienia. Staję się całkiem bezradny wobec trupa, zwłaszcza tak szacownego. Niewymowny smutek.
I jeszcze jeden wpis w lamentującym tonie:
Proszą mnie o artykuł o Camusie. Odmawiam. Jego śmierć wstrząsnęła mną, ale nie mam nic do powiedzenia o autorze, który osiągnął szczyt sławy i którego twórczość, jak stwierdziłem w liście odmownym, ma „sens rozpaczliwie oczywisty”.
Warto dodać, że nie tylko Cioran uważał, że autor „Obcego” wypalił się jako pisarz. We francuskich gazetach po otrzymaniu Nagrody Nobla przez Camusa pisano:
Tyle z „L’Observateur”. W „Arts” natomiast Jaques Laurent napisał:
Sam Camus nie spodziewał się, że Akademia Szwedzka doceni jego twórczość. Czuł się za młody, nie dość dobry, uważał, że tego zaszczytu powinien dostąpić André Malraux. Już z pewnością nie spodziewał się, że „Dżuma” będzie pozycją obowiązkową na liście lektur szkolnych. Moim skromnym zdaniem całkowicie słusznie. Dorzuciłabym jeszcze do kompletu esej „Mit Syzyfa”.
Bibliografia:
- Camus C., „Samotny i solidarny”, Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 2009.
- Cioran E., „Zeszyty 1957-1972”, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2016.
- Mattheus B., „Cioran. Portret radykalnego sceptyka”, Wydawnictwo KR, Warszawa 2008.