
Paranienormalne dwudziestolecie międzywojenne
14 grudnia, 2017
Od trzech dni panuje w Warszawie prawdziwa gorączka stolików mahoniowych, jednonożnych; nie ma zapewne domu, w którym by nie męczono tych biednych mebli ciężarem rąk kilku lub kilkunastu nawet; w każdej chwili w rozmowie stolik paść może każdemu na głowę; panują one wszechwładnie i monopolicznie owładnęły myślą tysiąców ludzi.
Swoją sławę stoliki mahoniowe zawdzięczają trzem siostrom Fox: Margaret, Leah i Kate. Ów panny w 1848 roku zaobserwowały w rodzinnym domu wędrówkę mebli, której towarzyszyły dziwne dźwięki. Niedługo po tym zdarzeniu siostry gorąco zapewniały, że potrafią także nawiązać realny kontakt z duchami zmarłych. Wieść o niezwykłych umiejętnościach trzech sióstr z amerykańskiej miejscowości Hydesville poniosła się po świecie. Do Warszawy trafiła w kwietniu 1853 roku i wywołała niemałą sensację. Mahoniowy stoik zagościł w niemalże każdym domu. Aby jednak wprawić go w ruch potrzebne było coś jeszcze – medium, czyli pośrednik między światem żywych i umarłych. Właśnie o takich pośrednikach traktuje książka Pauliny Sołowianiuk „Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranienormalność w Polsce międzywojennej”.
Dwudziestolecie międzywojenne to jedna z najciekawszych i najbarwniejszych epok. W niepodległej Polsce aż roiło się od utalentowanych pisarzy, sarkastycznych kabareciarzy i… spirytystów. Zapewne myślicie, że seanse były rozrywką dla ciemnoty i ubogich. Nic podobnego. Uczestnikami seansów spirytystycznych byli mi.in.: Ludwik Krzywicki, Ignacy Matuszewski, Bolesław Prus. Ci, którzy czytali „Lalkę” zapewne nie zdziwiło pojawienie się nazwiska Prusa w tym gronie*. Zdziwi jednak zapewne to, że nasz trzeźwo myślący pozytywista opuszczał seanse najbardziej skofundowany. Niemniejsze wrażenie wywierały one na Władysławie Stanisławie Reymoncie. Dostrzeżono w nim nawet zdolności mediumiczne**.

Stefan Ossowiecki w swoim mieszkaniu.
Eusapia Palladino, Teofil Modrzejewski, Jan Guzik, Stefan Ossowiecki – te nazwiska pojawiały się bardzo często na pierwszych stronach gazet. Naczelnym jasnowidzem stolicy okrzyknięto ostatniego z wymienionych. Wielbicielami jego talentu byli: Bolesław Wieniawa-Długoszewski, Józef Beck, a nawet sam Marszałek! Potrafił nie tylko przewidzieć czyjąś śmierć, ale także odtworzyć przeszłość. Z talentu retrokognicji (tak, tak fachowo nazywa się odmiana jasnowidzenia umożliwiająca widzenie zdarzeń przeszłych) Ossowieckiego chętnie korzystali muzealnicy, archeologowie i historycy. Warszawskiemu jasnowidzowi udało się np. ustalić kilka faktów z życia Mikołaja Kopernika i odnaleźć miejsce pochówku szczątków generała Józefa Sowińskiego*** (mam nadzieję, że wiecie, kto to;).
Nie tylko znane i uczone osobistości Ossowiecki gościł w swoim mieszkaniu. Z prośbą o pomoc zwracali się także do niego ci, których bliscy zaginęli – jasnowidz nigdy im nie odmawiał i co więcej, nie pobierał opłaty za usługę. Dlatego też ceniono go i lubiano w całym kraju.
Zaniecham wymieniania dalszych przykładów świadczących o paranienormalnych zdolnościach Stefana Ossowieckiego. Jeśli jesteście ciekawi, kto jeszcze zaliczał się do grona jego wielbicieli (a było liczne!) i jak dokonał żywota, koniecznie zajrzyjcie do książki Pauliny Sołowianiuk. Nie tylko wielbiciele dwudziestolecia międzywojennego znajdą w niej liczne ciekawostki i opowieści, ale także fani Gombrowicza, Witkacego, a nawet Hitlera.
Książkę wydano nakładem Wydawnictwa Iskry.
Przypisy dla żądnych wiedzy:
*Dla niezorientowanych w temacie i zapominalskich: na kartach „Lalki” pojawia się postać Juliana Ochockiego, którego pierwowzorem był Julian Ochorowicz, entuzjasta kontrowersyjnych zjawisk, tj. mediumizm, hipnoza. Już wiecie o kogo chodzi? Jak nie, to biegiem czytać „Lalkę”;) .
**Reymont, podobnie jak Prus, opisał doświadczenia zdobyte podczas seansów w swoich powieściach; najsłynniejsza to „Wampir”.
***Warto dodać, że poźniejsze badania antropologiczne potwierdziły słuszność tezy Ossowieckiego.